Przez 30 lat wielką popularnością w Ursusie cieszyła się Wytwórnia Wód Gazowanych Gontarka. Żadna większa uroczystość nie mogła obyć się bez jej wyrobów.
Wytwórnię jeszcze w 1938 roku otworzył we Włocławku Stanisław Gontarek. W czasie II wojny światowej Gontarkowie przenieśli się do Warszawy. Prowadzili zakład przy ul. Pańskiej 90, a potem Chmielnej 91. W 1961 roku kupili działkę w podwarszawskim Ursusie i pobudowali się przy ul. Sowińskiego 8 (po włączeniu Ursusa do Warszawy zmieniła się nazwa na ul. Rakietników 46). Na parterze budynku otworzyli wytwórnię wody sodowej i oranżady.
Stanisław Gontarek zmarł w 1968 roku, firmę prowadziła dalej jego żona Irena. Z czasem zaczęli wspomagać matkę synowie – Stanisław i Tomasz. Zakład mógł jeszcze zatrudniać dwóch pracowników najemnych. W każdą sobotę oranżadę i wodę sodową można było kupić bezpośrednio od producenta. Wtedy przed wytwórnią ustawiała się długa kolejka, sięgająca często do ul. Bohaterów Warszawy. Dzieci „polowały” na „Murzynka” o karmelowym smaku. Nie wiele mniejszą popularnością cieszyła się oranżada: „Perełka”, „Mandarynka” i „Cytrynka”. Wodę sodową kupowano w syfonach.
Największym powodzeniem cieszyły się napoje Gontarka przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Do rytuału należało kupić napoje gazowane u Gontarka, chleb w piekarni Mroza w okrąglaku i „Sztandar Młodych” w kiosku Ruchu Kopra przy placu 1000-lecia. „Sztandaru Młodych” pisma komunistycznego dla młodzieży nikt na co dzień nie czytał, ale na święta ukazywał się zawsze z wielką krzyżówka na pierwszej stronie. I była to pokusa, której nie dało się zignorować. Podobnie było z „Kurierem Polskim”, pismem Stronnictwa Demokratycznego, który na święta całą stronę poświęcał na horoskop.
Rodzina Gontarków prowadziła wytwórnię wód gazowanych do 1991 roku. Zakład został zamknięty, gdy na rynku pojawili się globalni producenci napojów chłodzących.